Poprawa sylwetki – historia i misja Mateusza Donajskiego

Poprawa sylwetki – historia i misja Mateusza Donajskiego

Jeśli szukasz kogoś, kto przeprowadzi Cię przez odchudzanie i zmianę stylu życia bez sztuczek i „zrywów na dwa tygodnie”, to poznaj moją drogę. Nazywam się Mateusz Donajski – jestem trenerem i twórcą Akademii High Performance. W tym artykule przedstawię Ci moją historię. To będzie historia metamorfozy od 135 kilogramów, używek i chaosu do systemu opartego na nawykach, który dziś pomaga ludziom poprawiać formę, zdrowie i wyniki w pracy.

Jak to się zaczęło?

 Na trzecim roku studiów schyliłem się pewnego dnia do buta i… okazało się, że nie widzę własnych stóp bo zasłania je mój brzuch… To był moment przełomowy. Dotarło do mnie, że coś trzeba zmienić. Do tego papierosy, alkohol, nocne życie. Z perspektywy czasu nie muszę owijać w bawełnę: byłem uzależniony od złych wyborów. Po studiach szukałem „bezpiecznej” ścieżki – przyszła pora na etacik: audyty, kontrola jakości, procesy. Niby stabilnie, a jednak czułem, że stoję w miejscu. W końcu i tę pracę straciłem i ponad rok szukałem nowego sposobu na zarabianie. Uwierz, że chyba nigdy w życiu nie czułem się tak bezużyteczny jak wtedy. Jednak wciąż tliła się we mnie jakaś iskra, która pchała mnie do zmian. Zacząłem ćwiczyć brazylijskie jiu-jitsu, a potem, mając doświadczenie jako zawodowy sportowiec, rozpocząłem szkolenie się w przygotowaniu motorycznym. I tu pojawił się pierwszy paradoks: gdy przyszły szybkie sukcesy i pierwsi klienci, razem z nimi pojawiły się… pierwsze problemy.

Mateusz Donajski – Trener. Czyli sukces bez systemu nie trwa długo.

Klienci zapisani na pół roku do przodu brzmią świetnie, chyba że… nie masz priorytetów i rytmu pracy. Ja nie miałem. Przestałem odpowiadać na maile, nie czytałem raportów, przekładałem rozmowy. Do tego dołączył syndrom oszusta: „Nie mam dyplomu dietetyka, może nie jestem dość dobry?”. Zamiast zbudować system działania, zacząłem uciekać – w prokrastynację i w nałogi. Im więcej obiecywałem sobie „od jutra”, tym mniej robiłem dziś. 

Przełom, który kosztował „kawalerkę” ale był wart każdej złotówki

 

Wtedy przypadkowo obejrzałem „W pogoni za szczęściem”. Z tego filmu zostało mi w głowie jedno pytanie: dlaczego wiem, co mi służy, a i tak wybieram to, co niszczy? Kilka tygodni później natknąłem się na metodologię High Performance i książkę Brendona Burcharda High Performance Habits. Poszedłem na całość: zapisałem się do Instytutu Wysokiej Skuteczności w USA, choć szkolenie kosztowało tyle, co wówczas kawalerka w mniejszym mieście. Sprzedałem usługi w przód, pracowałem po osiemnaście godzin, zorganizowałem środki i… pojechałem.
To był mój moment zwrotny. Zrozumiałem, że na wynik pracuje system nawyków, a nie jednorazowy zryw. Wróciłem do sportu, wygrałem ważne walki, ale przede wszystkim zacząłem układać życie tak, by codzienność nie zależała od „humoru” czy „dyspozycji dnia”, tylko od rytmu i standardów.

Jak osobiste doświadczenia trenera wpływają na skuteczność jego metod?

 

Gdy mówię, żebyś zaczął od snu i prostego planu ruchu, nie recytuję rozdziału z podręcznika. Wiem, co to znaczy „opona na brzuchu”, jak bardzo męczy zadyszka po schodach i jak łatwo wpaść w spirale „odjutronizmu”. Dlatego moje zalecenia są wykonalne:

  • zamiast wzorcowego jadłospisu – tworzę plan dostosowany do Twojego życia;

     

  • zamiast suplementów, które są „modne” – suplementacja pod wyniki badań;

     

  • zamiast długich kazań i motywacyjnych gadek – cotygodniowy raport i małe korekty.
    Tu nie chodzi o ideał. Chodzi o postęp, który da się zmierzyć!

Więcej o tym, jak to układam, znajdziesz tutaj: Prowadzenie zdrowotno-sportowe.

Dlaczego łatwiej zaufać komuś, kto sam przeszedł podobną drogę?
Bo taka osoba nie będzie wymagać od Ciebie rzeczy, których sama nie potrafi utrzymać. Kiedy wprowadzam u klienta deficyt kaloryczny, wiem, jak będzie się on czuł w którym momencie procesu. Gdy zgłasza mi, że czuje wstyd czy ma problem z utrzymaniem systemu – też tam byłem! Dlatego moje plany już na starcie ograniczają miejsca, gdzie klient może popełnić błąd bądź też czuć się niekomfortowo. Kiedy proszę o raport raz w tygodniu, robię to, bo wiem, jak szybko spada motywacja, gdy nie ma poczucia odpowiedzialności i liczb pokazujących progres. Zaufanie rośnie, kiedy czujesz, że trener rozumie nie tylko Twoje cele, lecz także Twoje samopoczucie w procesie, który tak naprawdę przecież razem przechodzicie.

W jaki sposób sport uczy radzić sobie z wyzwaniami w biznesie i sztuce?

Sport nauczył mnie najcenniejszej umiejętności: konsekencji w działaniu i cierpliwości do procesu. Nauczył mnie także umiejętności odroczenia gratyfikacji. Mindset sportowca to przede wszystkim radość z drogi do celu. A co z samodyscypliną? Jako zawodowiec trenujesz również wtedy, kiedy „nie ma flow”. Dzielisz cel na mikro-zadania. Tolerujesz dyskomfort, bo wiesz, co jest po drugiej stronie. W prowadzeniu sportowców i biznesmenów te zasady działają identycznie: ustawiamy jasną metrykę, minimum zasad, tydzień po tygodniu robimy przegląd i poprawki. Tak buduje się powtarzalną efektywność – na macie, w zarządzie czy w pracowni artystycznej.

Jakie wartości stoją za prowadzeniem zdrowotno-sportowym?

Moja praca opiera się na kilku prostych wartościach:

  • Zdrowie zawsze wygrywa z „szybkim efektem” – najpierw sen i regeneracja, potem objętość i ciężary.

     

  • Prostota stoi wyżej niż perfekcja – wolę trzy zasady, które realizujesz codziennie, niż piętnaście, których nie utrzymasz nawet przez tydzień.

     

  • Odpowiedzialność i wsparcie to jest to, co daję od siebie, dlatego zawsze proszę o regularne raporty. Tylko wtedy mogę wziąć pełną odpowiedzialność za proces.

     

  • I wreszcie nauka i liczby: badania, pomiary, bez mitów. Jestem fanem evidence based medicine, dlatego opieram się na konkretach, a nie przeczuciach.

     

Co najbardziej motywuje ludzi do długoterminowej współpracy z trenerem?

  • Najpierw widzą namacalne zmiany: lepszy sen, spokojniejszą głowę, mniejszy brzuch, lepsze wyniki krwi.

     

  • Potem zauważają, że plan nie rozwala im życia, tylko się w nie wpisuje.

     

  • Wreszcie czują, że ktoś czuwa – pyta, dopasowuje, czasem dociska, a czasem każe odpuścić.
    To wystarczy, by zostać na dłużej. I to właśnie odpowiedź na pytanie, jak poprawić efektywność i zdrowie bez walki z oporem.

     

Jak Ty możesz zacząć?

 

Dziś jestem mentorem High Performance oraz trenerem przygotowania motorycznego. Prowadzę zarówno zawodników, jak i liderów firm, a także ludzi „zwyczajnych”, którzy po prostu chcą odzyskać formę i sprawczość w swoim życiu. Proces jest prosty: konsultacja → badania i wywiad → plan dopasowany do Twojego trybu życia → całe prowadzenie online – zdrowie i sport z raportami → aktualizacje co 4–6 tygodni.

Jeśli chcesz sprawdzić, czy to dla Ciebie, zacznij tutaj: 

Prowadzenie zdrowotno-sportowe

 

Ilość miejsc jest ograniczona!
Zakres programu:
Przewijanie do góry